Choć Abby naprawdę starała się nie
pokazywać radości kiedy powiedziałam jej, że się wyprowadzam, nie szło jej za
dobrze. Iskierki w oczach zdradzały wszystkie uczucia. Zwinęłam swoje rzeczy w
tempie błyskawicznym i zniknęłam jej z oczu. W głębi duszy miałam nadzieję, że
na zawsze, choć wiedziałam, że raz na jakiś czas powinnam z nią porozmawiać. Dać
znać, że wszystko w porządku.
Minęło kilka dni, w ciągu których
starałam się zachowywać spokojnie, jak na zrównoważoną psychicznie osobę
przystało. Zamieszkanie w miejscu, z którym nie wiązały się żadne wspomnienia
naprawdę mi pomogło. Wreszcie mogłam wyrwać się z tamtego świata w sposób
naturalny, bez wspomagania tego alkoholem.
Bardzo pomocny okazał się Zayn,
który starał się spędzać ze mną każdą wolną od pracy chwilę. Wciąż do końca nie
wiedziałam co robił. Zwykł mawiać, że nic ciekawego. Zbywał mnie, kiedy
próbowałam dowiedzieć się czegoś o jego nowym stylu życia. Po kilku próbach najzwyczajniej w świecie zostawiłam ten temat w spokoju. Miałam pewność, że nie
robił niczego nielegalnego – to mi wystarczyło, żeby odpuścić. Wydawało mi się,
że Malik również potrzebuje czasu na ułożenie swoich problemów, zanim wszystkie
zrzuci na mnie. Zupełnie jak ja.
Wciąż
nie powiedziałam mu o Aidenie. Wyglądało na to, że nikt do tej pory go nie
uświadomił o jego śmierci, co było dużym plusem dla mnie. Może w pewnym sensie
go okłamywałam. Cóż, wolałam nazywać to małym „niedopowiedzeniem”. Nigdy wprost
nie zapytał co się stało, technicznie rzecz biorąc nie kłamałam, choć zdarzały się
chwile, w których mocno zastanawiałam się nad wyznaniem mu całej historii.
Wtedy mocno zaciskałam pięści, aż paznokcie zostawiały na delikatnej skórze
czerwone, krwawe ślady, odwracałam się na pięcie i zamykałam się w pokoju.
Nie byłam pewna jak te dziwne zachowania odbierał mój przyjaciel. Na początku
wydawał się zmartwiony. W jego oczach widziałam ciekawość, która aż krzyczała
by wyjść na wierzch. On jednak utrzymywał kamienny wyraz twarzy, tuszował
irytacje delikatnym uśmiechem, który dopiero po kilku sekundach znajdował
odzwierciedlenie w jego czekoladowych oczach.
Gdyby któregoś dnia po prostu pękł i
zadał to pytanie, które gryzie go odkąd na nowo pojawiłam się w jego życiu, nie
miałabym mu tego za złe. W końcu jest człowiekiem – ciekawość to jedna z
najbardziej wyrazistych cech, którą czasem ciężko jest stłamsić.
Malik jest naprawdę wytrwały. Nie
wybucha, nie krzyczy na mnie kiedy zatrzaskuję mu drzwi mojego nowego pokoju
przed nosem, nie rzuca kąśliwych uwag jak robiła to Abby, nie wypomina mi, że
mieszkam pod jego dachem. Może przez grzeczność, a może naprawdę jest
najcierpliwszym, najbardziej opanowanym człowiekiem jakiego do tej pory
poznałam.
Zastanawiając się nad jego
zachowaniem, nie potrafiłam zmusić własnych myśli do trzymania się
odpowiedniego toru. Bez mojego pozwolenia, same przeskoczyły na nieprzyjemne
tematy, które od razu doprowadzały mnie do łez. Tym razem skupiły się wokół mojego
taty, który zdecydowanie był najcierpliwszym człowiekiem na Ziemi. Kiedy nie
miałam ochoty na rozmowę, on potrafił stać pod drzwiami dotąd, aż w końcu wpuściłam
go do środka i powiedziałam co leży mi na sercu. Czasem po prostu mnie
przytulał i czekał, aż się wypłaczę, a czasem dawał rady, które zdecydowanie zasługiwały
na miano najlepszych na świecie. Z nim nie dało się zgubić w tym pokręconym
świecie. Wiadomo, że nie był Alfą i Omegą, ale jak dla mnie, to niewiele mu
brakowało.
Rozejrzałam się po pokoju, w którym obudziłam
się kilka dni wcześniej. Teraz oficjalnie mogłam nazywać go moim pokojem. W szafkach leżały już moje
rzeczy, w szafie wisiały ubrania, a na biurku walało się sporo pojedynczych
rupieci, których nie miałam gdzie upchnąć. Były to między innymi moje notesy, odtwarzacz
mp3, gumki do włosów, prostownica i inne mało ważne przedmioty, które równie
dobrze mogłabym wyrzucić. Najważniejsze dla mnie były dwa zdjęcia oprawione w
ramkę, które spoczywały na szafce nocnej tuż obok elektronicznego budzika.
Jedno z nich zostało zrobione w dniu moich czwartych urodzin. Tata trzyma mnie
na nim na rękach, nie patrzy w obiektyw tylko prosto w moje oczy. Na drugim
zdjęciu Aiden uroczo się do mnie uśmiecha, iskierki szczęścia widoczne są w
jego oczach nawet na fotografii.
Westchnęłam przeciągle, niechętnie
odrywając wzrok od uwiecznionych na papierze wspomnień. Szybko ewakuowałam się
z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi i skierowałam się do salonu gdzie – byłam
pewna – znajdował się Zayn. W ciągu tych kilku dni już zdążyłam uzależnić się
od jego towarzystwa.
Przeszłam przez dość ciasny,
niedługi korytarz, który obity był ciemno brązowymi panelami. Drzwi do salonu
jak zwykle stały otworem, więc bez uprzedzenia przekroczyłam próg pokoju. Malik
przechadzał się w tę i z powrotem po całej długości pomieszczenia z telefonem
przy uchu. Uśmiechnął się do mnie szeroko gdy tylko zauważył moją obecność. Odwzajemniłam
gest, usadawiając się wygodnie na kanapie. Obserwowałam każdy jego ruch, jak
miałam w zwyczaju robić.
Lubiłam się mu przyglądać. Poruszał
się z wdziękiem, jednocześnie każdy najdrobniejszy ruch wydawał się być
totalnie luzacki, jak gdyby nie przejmował się kompletnie niczym. Oparł się
barkiem o ścianę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie
przez chwilę, kiedy on delikatnie przygryzł wargę po czym uśmiechnął się
jeszcze szerzej. Speszona odwróciłam wzrok.
- To nie jest dobry pomysł. Jest na
to stanowczo za wcześnie... Dlaczego? Bo zachowujecie się jak banda dzikusów.
Jeszcze byście ją spłoszyli, a gdzie bym potem znalazł drugą taką współlokatorkę? Pff…
przecież mówiłem, że jest jedyna w swoim rodzaju… ta, jakby to robiło jakąś różnicę.
Spojrzałam na niego z ukosa. Byłam ciekawa z
kim rozmawiał i dlaczego, do cholery, rozmawiał o mnie. I to jeszcze w taki
sposób. Spłoszyliby mnie? Kto by mnie spłoszył? Jaka banda dzikusów?
- No dobra, dobra, nie krzycz na
mnie. Obiecuję, obiecuję. Tak, jeszcze przed końcem przerwy, nie bój się. Ta,
możesz im powiedzieć, ale od razu… przestań się wydzierać i słuchaj… od razu im
powiedz, że do tego czasu mają się ogarnąć. Nie wiem... to już nie mój problem. Niech się nauczą
zachowywać jak ludzie. – Zaśmiał się do słuchawki po czym bezceremonialnie się
rozłączył.
Rzucił telefon na stół, sam rozsiadł
się na kanapie obok mnie. Nie spuszczałam z niego wzroku, czekając na
jakiekolwiek informacje.
- No? – zapytałam, widząc, że
chłopak sam nie zacznie tematu.
- Co?
- Jak to co, z kim rozmawiałeś?
- Co to, zeznanie? – Zaśmiał się,
sięgając po pilot od telewizora.
Złapałam go pierwsza, ściskając
mocno w ręce. Rzuciłam mu buntownicze spojrzenie.
- Rozmawiałeś z kimś o mnie,
dlaczego? – Nie dałam za wygraną.
Przewrócił oczami, dając mi tym do
zrozumienia, że zachowuję się irracjonalnie.
- Mam pytanie… - zaczął dość
niepewnie, choć w jego oczach dostrzegłam rozbawienie. Kiwnęłam głową,
nakazując mu mówić dalej. – Zdarza ci się w ogóle przeglądać Internet, czy
żyjesz po staremu, czytając gazetę o poranku i słuchając radia, w którym
puszczają tylko kawałki z lat osiemdziesiątych?
Jego pytanie mnie zdziwiło. Jak to
się miało do mojego pytania „kto dzwonił”? Skąd mu się to nagle wzięło, żeby
zastanawiać się nad takimi… banałami? Czy to było ważne jakie gazety czytałam,
ile czasu spędzałam w Internecie i czego słuchałam? Zlustrowałam go uważnie
wzrokiem. Był rozbawiony, jak zawsze kipiał nonszalancją, ale i spokojem.
- A co to ma do rzeczy?
- Po prostu odpowiedz – rzucił spokojnie.
- Nie czytam gazet o poranku, nie
słucham radia, ale i nie spędzam każdej wolnej minuty w Internecie jak ty – żachnęłam
się, zakładając ręce na piersi.
- A czego słuchasz?
- Muzyki. O co ci dzisiaj chodzi? To
ja powinnam ci nazadawać mnóstwo pytań, bo w tym momencie wiesz o mnie dwa razy
więcej, niż ja o tobie, Zayn – odpowiedziałam, marszcząc brwi.
- Co chciałabyś wiedzieć? Jestem
otwartą księgą, kochanie, nie mam upiornych sekretów, nie trzymam zwłok w
piwnicy, ani nic podobnego, więc nie powinnaś się niczym martwić. – Zastanowił się
chwilę, po czym dodał: - Nie mam bladego pojęcia skąd ten pomysł, że wiem
więcej o tobie, niż ty o mnie. – Mrugnął porozumiewawczo, czym tylko wprowadził
mnie w bojowy nastrój.
- Mówiłeś, że pracujesz, a odkąd u
ciebie zamieszkałam nie ruszyłeś się z domu dalej, niż do supermarketu –
burknęłam, odwracając wzrok.
- Zaprzątasz sobie głowę głupotami,
wiesz? – zapytał, kwitując swoje słowa śmiechem.
- Tak, widzę, że prościej będzie cię
wygooglować, niż dowiedzieć się czegokolwiek od ciebie – prychnęłam, gdy zaczął
się śmiać dwa razy głośniej.
- Żebyś wiedziała, że to takie
proste. Ale lepiej tego nie rób. To nie ma sensu.
- Jesteś poszukiwany?
Rozmowa zeszła na takie tory, że
teraz nawet mnie zachciało się śmiać. Pokręcił przecząco głową, wyciągając w
między czacie rękę po pilot, który wciąż kurczowo ściskałam w rękach.
Westchnęłam, podając mu przedmiot.
- Jak będziemy mieć szczęście, to
wszystko zaraz się wyjaśni – mruknął, przełączając kanały muzyczne. Zatrzymał się
na MTV i spojrzał na mnie ze smutkiem. – Ech, niestety, nie mamy szczęścia.
Może kiedy indziej.
- Nie rozumiem, o co ci dzisiaj
chodzi. Jesteś jakiś dziwny – skwitowałam.
- Powiedziała dziewczyna, która co
jakiś czas w trakcie rozmowy ucieka do pokoju i trzaska drzwiami. Jak gdyby
sama ucieczka była zbyt subtelna.
Te słowa wypowiedział lekko, jak
gdyby właśnie opowiadał o tym jaka jest pogoda na dworze. Nie wyczułam żadnego
podtekstu, nie wyglądał na zdenerwowanego gdy to mówił. To było… po prostu
stwierdzenie.
Zmarszczyłam brwi.
- Dobra, już nic nie mówię –
szepnęłam i jak powiedziałam tak zrobiłam.
Minęło kilka minut, nim Malik znów się odezwał.
- Przepraszam, nie chciałem, żeby to
zabrzmiało jak oskarżenie – wyznał ze skruchą.
Kiwnęłam głową.
- Nic nie szkodzi. Zachowuję się
dziwnie, ale to dlatego, że…
- Nie, nie musisz mi tego mówić, bo
na ciebie naskoczyłem. Jeżeli nie chcesz…
- To nie tak, że nie chcę. Po prostu
o niektórych rzeczach ciężko jest mówić… - Zakończyłam przemowę w połowie
zdania, kiedy zauważyłam, że Malik przestał mnie słuchać. Podążyłam za jego
spojrzeniem, które utkwione było w ekranie telewizora. Zamarłam.
- Wygląda na to, że jednak mamy
dzisiaj szczęście – powiedział zadowolony.
Spodziewałam się wszystkiego. W
moich przypuszczeniach Zayn był sprzedawcą w spożywczym, pakował zakupy w
supermarkecie, roznosił gazety, a w najdziwniejszych wersjach odwalał czarną
robotę w gangu. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że wystarczyło włączyć
telewizję, by dowiedzieć się czym tak naprawdę chłopak się zajmuje.
- To… ty – rzuciłam dość
inteligentnie.
- Ta, to ja. – Zaśmiał się.
Dostrzegając moje oszołomienie, pospieszył z wyjaśnieniami. Zaczął od opowieści o programie muzycznym, w którym brał udział. Później z podekscytowaniem mówił o pierwszej płycie, którą wraz z czterema pozostałymi członkami zespołu One Direction wydali dwa lata temu, następnie o drugiej, która ukazała się rok później. Przeszedł do fragmentu z teraźniejszości, opowiadając o przygotowaniach do nowego singla i kolejnego krążka. A ja? Ja po prostu słuchałam, jakby własnie opowiadał mi bajkę na dobranoc.
- Mam tylko nadzieję, że to za dużo
nie zmieni – szepnął na zakończenie opowieści.
~*~
Ta daaa! Oto rozdział czwarty, świeżo napisany, świeżo dodany. Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze czasem wpada i może temu komuś przypadkiem zachce się zostawić opinię :3
Pozdrawiam!
Ha! Wiedziałam, że się kiedyś doczekam! Bardzo mi się podoba. Czytało się szybciutko i przyjemnie. Zabawna scena, Zayn taki luzak :D Ale czuję, że jak pojawi się cała reszta będzie stokroć śmieszniej. Tak czy siak, najbardziej nie mogę wyczekać momentu, w którym ni stąd, ni zowąd zjawi się Aiden.. Bo wiem, że się zjawi, czuję to w kościach ;/ Czekam i mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie dłuższy :D Życzę wielkiej weny c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Meadow.
Znalazłam dopiero to opowiadanie, ale już mi się podoba <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńOho! Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że w końcu pojawił się nowy rozdział! :) Wybacz moją zwłokę z jego przeczytaniem i komentowaniem, ale miałam kilka spraw na głowie i jakoś tak narobiło mi się zaległości. Rozdział oczywiście cholernie mi się podoba, to chyba nic dziwnego, ale dziwię się, że tak mało osób skomentowało, bo zasługujesz na więcej, no ale co zrobić.. Właściwie mogłabym napisać to samo co Meadow, bo w stu procentach zgadzam się z każdym słowem w jej komentarzu, więc nie będę się rozdrabniać i powiem tylko, że z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału i dalszego rozwoju akcji! :) No i obiecuję, że wtedy bardziej przyłożę się do komentarza XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego! <3
...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, co mogę powiedziec o tym rozdziale.
Nie jest ani dobry, ani fajny czy nawet ciekawy.
...
Jest zajebisty, olśniewający, przecudowny i kurewsko ciekawy! Cholera, jak ja się wkręciłam! Każde słowo, zdanie coraz bardziej mnie urzekało, a ja ciągle czułam ukucie w brzuchu (tak, to zazdrość).
Wiem, że to głupie, ale myśle, że Aiden żyje. wiem, że to nie ma być opowiadanie przemieszane intrygami, a romans, ale ciągle chowam taką nadzieję.
A zayn jest świetny. Taki... sama nie wiem, jak to nazwać XD
Czekam na nexta!
Pozdrawiam, R.
Ps. Zapraszam na bloga pamietnik-umarlej.blogspot.com
Przestraszyłaś mnie, już myślałam, że powinnam skończyć z blogowaniem, bo jest do kitu, a tu ty tylko mnie wkręcasz. No wiesz? :)
UsuńDziękuję, ale nie ma czego zazdrościć, bo piszesz równie ciekawie.
A co do Aidena, cóż... nic nie powiem, tajemnica zawodowa ^^
Pozdrawiam
Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńCześć blog świetny, zamierzasz kontnuować ? xx
OdpowiedzUsuńDziękuję! xx
UsuńOczywiście, że tak. Niestety rozdziały pojawiają się dość nieregularnie, ale nie zamierzam zawieszać ani nic podobnego :)
hej! Czytam już twoje dwa blogi xD Wiem,wiem wielka jestem :D Kiedy następna część? :) ( super rozdział)
OdpowiedzUsuńDagmara
Ojaniemogę, oesu! Kolejny błąd mojego życia, że tak długo mnie nie było TU. Z Zaynem i z Cam. Ale zanim zacznę paplać o moim zachwycie nad tym wszystkim przypomnę Ci, że Cię kocham: KOCHAM CIĘ ♥
OdpowiedzUsuńNo więc... OOOOOOOOOOOOOOOOOO MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAATKOOOOOOOOOOOOOOO! Jakie to jest piękne. Jacy oni są cudowni, zabawni, nietypowo typowi, prawdziwi choć nierealni, no umieram ze szczęścia, że mogę to czytać. Zawróciłaś mi w głowie kolejny raz. W tym przypadku uroczym, kochanym Malikiem. Powiem tak - w każdym opowiadaniu które do tej pory czytałam i w którym Zayn był głównym bohaterem schemat był taki, że wiesz - Malik zły, niegrzeczny chłopak, typowy badboy, palacz nie z tej ziemi, groźny i niebezpieczny mający mało wspólnego z muzyką. A tu? Tu jest taki kochany! Dziękuję Ci za to. Za taką kreację mulata, za jego opiekuńczość, wyczucie i troskę w stosunku do Cam. I jeszcze za to subtelne wprowadzenie istnienia zespołu. Nie ma tego beznadziejnego "wpadam na nieznajomego przystojniaka, który przecież jest moim idolem bo śpiewa w One Direction". Nie no, co ja gadam, przecież Ty nigdy byś czegoś tak marnego nie zrobiła. Ty jesteś mistrzem w pisaniu bestsellerów, głupia ja...
No tak czy siak, pokochałam Twojego Zayna. Cieszę się, że wybrałaś go na bohatera tego opowiadania. Nie mogę się doczekać aż ja i Camryn poznamy chłopaków, hohoho!
Buziaczki znów, lecę dalej. Noc przede mną jest długaa! :*