niedziela, 8 września 2013

Rozdział czwarty: ,,Prościej będzie cię wygooglować"

Choć Abby naprawdę starała się nie pokazywać radości kiedy powiedziałam jej, że się wyprowadzam, nie szło jej za dobrze. Iskierki w oczach zdradzały wszystkie uczucia. Zwinęłam swoje rzeczy w tempie błyskawicznym i zniknęłam jej z oczu. W głębi duszy miałam nadzieję, że na zawsze, choć wiedziałam, że raz na jakiś czas powinnam z nią porozmawiać. Dać znać, że wszystko w porządku.

Minęło kilka dni, w ciągu których starałam się zachowywać spokojnie, jak na zrównoważoną psychicznie osobę przystało. Zamieszkanie w miejscu, z którym nie wiązały się żadne wspomnienia naprawdę mi pomogło. Wreszcie mogłam wyrwać się z tamtego świata w sposób naturalny, bez wspomagania tego alkoholem.

Bardzo pomocny okazał się Zayn, który starał się spędzać ze mną każdą wolną od pracy chwilę. Wciąż do końca nie wiedziałam co robił. Zwykł mawiać, że nic ciekawego. Zbywał mnie, kiedy próbowałam dowiedzieć się czegoś o jego nowym stylu życia. Po kilku próbach najzwyczajniej w świecie zostawiłam ten temat w spokoju. Miałam pewność, że nie robił niczego nielegalnego – to mi wystarczyło, żeby odpuścić. Wydawało mi się, że Malik również potrzebuje czasu na ułożenie swoich problemów, zanim wszystkie zrzuci na mnie. Zupełnie jak ja.

Wciąż nie powiedziałam mu o Aidenie. Wyglądało na to, że nikt do tej pory go nie uświadomił o jego śmierci, co było dużym plusem dla mnie. Może w pewnym sensie go okłamywałam. Cóż, wolałam nazywać to małym „niedopowiedzeniem”. Nigdy wprost nie zapytał co się stało, technicznie rzecz biorąc nie kłamałam, choć zdarzały się chwile, w których mocno zastanawiałam się nad wyznaniem mu całej historii. Wtedy mocno zaciskałam pięści, aż paznokcie zostawiały na delikatnej skórze czerwone, krwawe ślady, odwracałam się na pięcie i zamykałam się w pokoju.

Nie byłam pewna jak te dziwne zachowania odbierał mój przyjaciel. Na początku wydawał się zmartwiony. W jego oczach widziałam ciekawość, która aż krzyczała by wyjść na wierzch. On jednak utrzymywał kamienny wyraz twarzy, tuszował irytacje delikatnym uśmiechem, który dopiero po kilku sekundach znajdował odzwierciedlenie w jego czekoladowych oczach.

Gdyby któregoś dnia po prostu pękł i zadał to pytanie, które gryzie go odkąd na nowo pojawiłam się w jego życiu, nie miałabym mu tego za złe. W końcu jest człowiekiem – ciekawość to jedna z najbardziej wyrazistych cech, którą czasem ciężko jest stłamsić.

Malik jest naprawdę wytrwały. Nie wybucha, nie krzyczy na mnie kiedy zatrzaskuję mu drzwi mojego nowego pokoju przed nosem, nie rzuca kąśliwych uwag jak robiła to Abby, nie wypomina mi, że mieszkam pod jego dachem. Może przez grzeczność, a może naprawdę jest najcierpliwszym, najbardziej opanowanym człowiekiem jakiego do tej pory poznałam.

Zastanawiając się nad jego zachowaniem, nie potrafiłam zmusić własnych myśli do trzymania się odpowiedniego toru. Bez mojego pozwolenia, same przeskoczyły na nieprzyjemne tematy, które od razu doprowadzały mnie do łez. Tym razem skupiły się wokół mojego taty, który zdecydowanie był najcierpliwszym człowiekiem na Ziemi. Kiedy nie miałam ochoty na rozmowę, on potrafił stać pod drzwiami dotąd, aż w końcu wpuściłam go do środka i powiedziałam co leży mi na sercu. Czasem po prostu mnie przytulał i czekał, aż się wypłaczę, a czasem dawał rady, które zdecydowanie zasługiwały na miano najlepszych na świecie. Z nim nie dało się zgubić w tym pokręconym świecie. Wiadomo, że nie był Alfą i Omegą, ale jak dla mnie, to niewiele mu brakowało.

Rozejrzałam się po pokoju, w którym obudziłam się kilka dni wcześniej. Teraz oficjalnie mogłam nazywać go moim pokojem. W szafkach leżały już moje rzeczy, w szafie wisiały ubrania, a na biurku walało się sporo pojedynczych rupieci, których nie miałam gdzie upchnąć. Były to między innymi moje notesy, odtwarzacz mp3, gumki do włosów, prostownica i inne mało ważne przedmioty, które równie dobrze mogłabym wyrzucić. Najważniejsze dla mnie były dwa zdjęcia oprawione w ramkę, które spoczywały na szafce nocnej tuż obok elektronicznego budzika. Jedno z nich zostało zrobione w dniu moich czwartych urodzin. Tata trzyma mnie na nim na rękach, nie patrzy w obiektyw tylko prosto w moje oczy. Na drugim zdjęciu Aiden uroczo się do mnie uśmiecha, iskierki szczęścia widoczne są w jego oczach nawet na fotografii.

Westchnęłam przeciągle, niechętnie odrywając wzrok od uwiecznionych na papierze wspomnień. Szybko ewakuowałam się z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi i skierowałam się do salonu gdzie – byłam pewna – znajdował się Zayn. W ciągu tych kilku dni już zdążyłam uzależnić się od jego towarzystwa.

Przeszłam przez dość ciasny, niedługi korytarz, który obity był ciemno brązowymi panelami. Drzwi do salonu jak zwykle stały otworem, więc bez uprzedzenia przekroczyłam próg pokoju. Malik przechadzał się w tę i z powrotem po całej długości pomieszczenia z telefonem przy uchu. Uśmiechnął się do mnie szeroko gdy tylko zauważył moją obecność. Odwzajemniłam gest, usadawiając się wygodnie na kanapie. Obserwowałam każdy jego ruch, jak miałam w zwyczaju robić.

Lubiłam się mu przyglądać. Poruszał się z wdziękiem, jednocześnie każdy najdrobniejszy ruch wydawał się być totalnie luzacki, jak gdyby nie przejmował się kompletnie niczym. Oparł się barkiem o ścianę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, kiedy on delikatnie przygryzł wargę po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej. Speszona odwróciłam wzrok.

- To nie jest dobry pomysł. Jest na to stanowczo za wcześnie... Dlaczego? Bo zachowujecie się jak banda dzikusów. Jeszcze byście ją spłoszyli, a gdzie bym potem znalazł drugą taką współlokatorkę? Pff… przecież mówiłem, że jest jedyna w swoim rodzaju… ta, jakby to robiło jakąś różnicę.

Spojrzałam na niego z ukosa. Byłam ciekawa z kim rozmawiał i dlaczego, do cholery, rozmawiał o mnie. I to jeszcze w taki sposób. Spłoszyliby mnie? Kto by mnie spłoszył? Jaka banda dzikusów?

- No dobra, dobra, nie krzycz na mnie. Obiecuję, obiecuję. Tak, jeszcze przed końcem przerwy, nie bój się. Ta, możesz im powiedzieć, ale od razu… przestań się wydzierać i słuchaj… od razu im powiedz, że do tego czasu mają się ogarnąć. Nie wiem... to już nie mój problem. Niech się nauczą zachowywać jak ludzie. – Zaśmiał się do słuchawki po czym bezceremonialnie się rozłączył.

Rzucił telefon na stół, sam rozsiadł się na kanapie obok mnie. Nie spuszczałam z niego wzroku, czekając na jakiekolwiek informacje.

- No? – zapytałam, widząc, że chłopak sam nie zacznie tematu.

- Co?

- Jak to co, z kim rozmawiałeś?

- Co to, zeznanie? – Zaśmiał się, sięgając po pilot od telewizora.

Złapałam go pierwsza, ściskając mocno w ręce. Rzuciłam mu buntownicze spojrzenie.

- Rozmawiałeś z kimś o mnie, dlaczego? – Nie dałam za wygraną.

Przewrócił oczami, dając mi tym do zrozumienia, że zachowuję się irracjonalnie.

- Mam pytanie… - zaczął dość niepewnie, choć w jego oczach dostrzegłam rozbawienie. Kiwnęłam głową, nakazując mu mówić dalej. – Zdarza ci się w ogóle przeglądać Internet, czy żyjesz po staremu, czytając gazetę o poranku i słuchając radia, w którym puszczają tylko kawałki z lat osiemdziesiątych?

Jego pytanie mnie zdziwiło. Jak to się miało do mojego pytania „kto dzwonił”? Skąd mu się to nagle wzięło, żeby zastanawiać się nad takimi… banałami? Czy to było ważne jakie gazety czytałam, ile czasu spędzałam w Internecie i czego słuchałam? Zlustrowałam go uważnie wzrokiem. Był rozbawiony, jak zawsze kipiał nonszalancją, ale i spokojem.

- A co to ma do rzeczy?

- Po prostu odpowiedz – rzucił spokojnie.

- Nie czytam gazet o poranku, nie słucham radia, ale i nie spędzam każdej wolnej minuty w Internecie jak ty – żachnęłam się, zakładając ręce na piersi.

- A czego słuchasz?

- Muzyki. O co ci dzisiaj chodzi? To ja powinnam ci nazadawać mnóstwo pytań, bo w tym momencie wiesz o mnie dwa razy więcej, niż ja o tobie, Zayn – odpowiedziałam, marszcząc brwi.

- Co chciałabyś wiedzieć? Jestem otwartą księgą, kochanie, nie mam upiornych sekretów, nie trzymam zwłok w piwnicy, ani nic podobnego, więc nie powinnaś się niczym martwić. – Zastanowił się chwilę, po czym dodał: - Nie mam bladego pojęcia skąd ten pomysł, że wiem więcej o tobie, niż ty o mnie. – Mrugnął porozumiewawczo, czym tylko wprowadził mnie w bojowy nastrój.

- Mówiłeś, że pracujesz, a odkąd u ciebie zamieszkałam nie ruszyłeś się z domu dalej, niż do supermarketu – burknęłam, odwracając wzrok.

- Zaprzątasz sobie głowę głupotami, wiesz? – zapytał, kwitując swoje słowa śmiechem.

- Tak, widzę, że prościej będzie cię wygooglować, niż dowiedzieć się czegokolwiek od ciebie – prychnęłam, gdy zaczął się śmiać dwa razy głośniej.

- Żebyś wiedziała, że to takie proste. Ale lepiej tego nie rób. To nie ma sensu.

- Jesteś poszukiwany?

Rozmowa zeszła na takie tory, że teraz nawet mnie zachciało się śmiać. Pokręcił przecząco głową, wyciągając w między czacie rękę po pilot, który wciąż kurczowo ściskałam w rękach. Westchnęłam, podając mu przedmiot.

- Jak będziemy mieć szczęście, to wszystko zaraz się wyjaśni – mruknął, przełączając kanały muzyczne. Zatrzymał się na MTV i spojrzał na mnie ze smutkiem. – Ech, niestety, nie mamy szczęścia. Może kiedy indziej.

- Nie rozumiem, o co ci dzisiaj chodzi. Jesteś jakiś dziwny – skwitowałam.

- Powiedziała dziewczyna, która co jakiś czas w trakcie rozmowy ucieka do pokoju i trzaska drzwiami. Jak gdyby sama ucieczka była zbyt subtelna.

Te słowa wypowiedział lekko, jak gdyby właśnie opowiadał o tym jaka jest pogoda na dworze. Nie wyczułam żadnego podtekstu, nie wyglądał na zdenerwowanego gdy to mówił. To było… po prostu stwierdzenie.

Zmarszczyłam brwi.

- Dobra, już nic nie mówię – szepnęłam i jak powiedziałam tak zrobiłam.

Minęło kilka minut, nim Malik znów się odezwał.

- Przepraszam, nie chciałem, żeby to zabrzmiało jak oskarżenie – wyznał ze skruchą.
  
Kiwnęłam głową.

- Nic nie szkodzi. Zachowuję się dziwnie, ale to dlatego, że…

- Nie, nie musisz mi tego mówić, bo na ciebie naskoczyłem. Jeżeli nie chcesz…

- To nie tak, że nie chcę. Po prostu o niektórych rzeczach ciężko jest mówić… - Zakończyłam przemowę w połowie zdania, kiedy zauważyłam, że Malik przestał mnie słuchać. Podążyłam za jego spojrzeniem, które utkwione było w ekranie telewizora. Zamarłam.

- Wygląda na to, że jednak mamy dzisiaj szczęście – powiedział zadowolony.

Spodziewałam się wszystkiego. W moich przypuszczeniach Zayn był sprzedawcą w spożywczym, pakował zakupy w supermarkecie, roznosił gazety, a w najdziwniejszych wersjach odwalał czarną robotę w gangu. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że wystarczyło włączyć telewizję, by dowiedzieć się czym tak naprawdę chłopak się zajmuje.

- To… ty – rzuciłam dość inteligentnie.

- Ta, to ja. – Zaśmiał się.

Dostrzegając moje oszołomienie, pospieszył z wyjaśnieniami. Zaczął od opowieści o programie muzycznym, w którym brał udział. Później z podekscytowaniem mówił o pierwszej płycie, którą wraz z czterema pozostałymi członkami zespołu One Direction wydali dwa lata temu, następnie o drugiej, która ukazała się rok później. Przeszedł do fragmentu z teraźniejszości, opowiadając o przygotowaniach do nowego singla i kolejnego krążka. A ja? Ja po prostu słuchałam, jakby własnie opowiadał mi bajkę na dobranoc.

- Mam tylko nadzieję, że to za dużo nie zmieni – szepnął na zakończenie opowieści.

~*~

Ta daaa! Oto rozdział czwarty, świeżo napisany, świeżo dodany. Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze czasem wpada i może temu komuś przypadkiem zachce się zostawić opinię :3 
Pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. Ha! Wiedziałam, że się kiedyś doczekam! Bardzo mi się podoba. Czytało się szybciutko i przyjemnie. Zabawna scena, Zayn taki luzak :D Ale czuję, że jak pojawi się cała reszta będzie stokroć śmieszniej. Tak czy siak, najbardziej nie mogę wyczekać momentu, w którym ni stąd, ni zowąd zjawi się Aiden.. Bo wiem, że się zjawi, czuję to w kościach ;/ Czekam i mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie dłuższy :D Życzę wielkiej weny c:

    Pozdrawiam, Meadow.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam dopiero to opowiadanie, ale już mi się podoba <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho! Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że w końcu pojawił się nowy rozdział! :) Wybacz moją zwłokę z jego przeczytaniem i komentowaniem, ale miałam kilka spraw na głowie i jakoś tak narobiło mi się zaległości. Rozdział oczywiście cholernie mi się podoba, to chyba nic dziwnego, ale dziwię się, że tak mało osób skomentowało, bo zasługujesz na więcej, no ale co zrobić.. Właściwie mogłabym napisać to samo co Meadow, bo w stu procentach zgadzam się z każdym słowem w jej komentarzu, więc nie będę się rozdrabniać i powiem tylko, że z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału i dalszego rozwoju akcji! :) No i obiecuję, że wtedy bardziej przyłożę się do komentarza XD
    Pozdrawiam i do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ...
    Nawet nie wiem, co mogę powiedziec o tym rozdziale.
    Nie jest ani dobry, ani fajny czy nawet ciekawy.
    ...
    Jest zajebisty, olśniewający, przecudowny i kurewsko ciekawy! Cholera, jak ja się wkręciłam! Każde słowo, zdanie coraz bardziej mnie urzekało, a ja ciągle czułam ukucie w brzuchu (tak, to zazdrość).
    Wiem, że to głupie, ale myśle, że Aiden żyje. wiem, że to nie ma być opowiadanie przemieszane intrygami, a romans, ale ciągle chowam taką nadzieję.
    A zayn jest świetny. Taki... sama nie wiem, jak to nazwać XD
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam, R.
    Ps. Zapraszam na bloga pamietnik-umarlej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestraszyłaś mnie, już myślałam, że powinnam skończyć z blogowaniem, bo jest do kitu, a tu ty tylko mnie wkręcasz. No wiesz? :)
      Dziękuję, ale nie ma czego zazdrościć, bo piszesz równie ciekawie.
      A co do Aidena, cóż... nic nie powiem, tajemnica zawodowa ^^
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Cześć blog świetny, zamierzasz kontnuować ? xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! xx
      Oczywiście, że tak. Niestety rozdziały pojawiają się dość nieregularnie, ale nie zamierzam zawieszać ani nic podobnego :)

      Usuń
  6. hej! Czytam już twoje dwa blogi xD Wiem,wiem wielka jestem :D Kiedy następna część? :) ( super rozdział)
    Dagmara

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojaniemogę, oesu! Kolejny błąd mojego życia, że tak długo mnie nie było TU. Z Zaynem i z Cam. Ale zanim zacznę paplać o moim zachwycie nad tym wszystkim przypomnę Ci, że Cię kocham: KOCHAM CIĘ ♥
    No więc... OOOOOOOOOOOOOOOOOO MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAATKOOOOOOOOOOOOOOO! Jakie to jest piękne. Jacy oni są cudowni, zabawni, nietypowo typowi, prawdziwi choć nierealni, no umieram ze szczęścia, że mogę to czytać. Zawróciłaś mi w głowie kolejny raz. W tym przypadku uroczym, kochanym Malikiem. Powiem tak - w każdym opowiadaniu które do tej pory czytałam i w którym Zayn był głównym bohaterem schemat był taki, że wiesz - Malik zły, niegrzeczny chłopak, typowy badboy, palacz nie z tej ziemi, groźny i niebezpieczny mający mało wspólnego z muzyką. A tu? Tu jest taki kochany! Dziękuję Ci za to. Za taką kreację mulata, za jego opiekuńczość, wyczucie i troskę w stosunku do Cam. I jeszcze za to subtelne wprowadzenie istnienia zespołu. Nie ma tego beznadziejnego "wpadam na nieznajomego przystojniaka, który przecież jest moim idolem bo śpiewa w One Direction". Nie no, co ja gadam, przecież Ty nigdy byś czegoś tak marnego nie zrobiła. Ty jesteś mistrzem w pisaniu bestsellerów, głupia ja...
    No tak czy siak, pokochałam Twojego Zayna. Cieszę się, że wybrałaś go na bohatera tego opowiadania. Nie mogę się doczekać aż ja i Camryn poznamy chłopaków, hohoho!
    Buziaczki znów, lecę dalej. Noc przede mną jest długaa! :*

    OdpowiedzUsuń